ROZMYŚLANIE,  ŻYCIE

„Kocham Cię za wszystkich!”

„Kocham Cię za wszystkich!” — powtarza mi często moja bliska przyjaciółka. Za tych wszystkich, którzy zranili, skrzywdzili, odwrócili się ode mnie. Za mamę, która porzuciła mnie na śmierć głodową. Za przybraną matkę, która odwróciła się ode mnie, gdy wstąpiłam do klasztoru. Za wszystkich, którzy mnie skrzywdzą w przyszłości.

Od dziecka marzyłam o prawdziwym przyjacielu, który pokochałby mnie właśnie tak — „za wszystkich”. Nie moje osiągnięcia, nie umiejętności, nie świetne poczucie humoru, nie znajomości (których już nie ma). Nie to wszystko, lecz po prostu mnie prawdziwą. Zranioną, opuszczoną, lecz — żywą.

Bóg obdarzył mnie takim przyjacielem w wieku 29 lat. Zbyt późno, powie ktoś. Uwierzcie mi: na tego człowieka, moją bratnią duszę i naszą przyjaźń warto było czekać, modlić się i przechodzić przez liczne rozczarowania i niepowodzenia.

Kilka lat później Bóg podarował mi jeszcze jednego przyjaciela. Drugą bratnią duszę, mojego człowieka. Ona również kocha mnie „za wszystkich” (właśnie tak mówi, nieźle co?) Za jej obecność w moim życiu dziękuję Bogu codziennie, często ze łzami szczęścia. Bez niej po prostu nie dałabym rady przetrwać w mojej bardzo trudnej teraźniejszości — i to wcale nie jest przesada.

Więc jestem szczęściarą, bo mam wspaniałe przyjaciółki. Jedna jest z Białorusi (siostra dominikanka), druga — z Polski (siostra eucharystka). Kochają mnie za wszystkich.

Wiecie, o czym myślę za każdym razem, gdy dziękuję Bogu za nie? To znaczy, praktycznie codziennie? …a jednak nie, nie praktycznie 🙂 Myślę o tym, JAK bardzo kocha mnie Bóg. I cieszę się, rozumiejąc, że mój ograniczony umysł nigdy tego nie ogarnie, a moje serce nigdy tego nie pomieści. Jego miłość nie da się pojąć ani wytłumaczyć. Można ją jedynie odczuć, przeżyć, przyjąć i przekazać dalej.

Bóg kocha mnie przez moich przyjaciół, kolegów, dobrych znajomych, których noszę w sercu przez dziesięciolecia, a także przez wielu ludzi, z którymi nigdy się nie spotkałam. Nie jest to konieczne dla miłości (tej prawdziwej, agape). Jest natomiast koniecznie przekazywać miłość dalej, nieść na cały świat.

Właśnie tego uczą mnie moje przyjaciółki, które kochają mnie „za wszystkich”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *