ROZMYŚLANIE,  ŻYCIE

Spełniło się ostatnie życzenie Siostry Jadzi: w umieraniu i śmierci byłyśmy razem

Najlepsze wspomnienia z klasztoru? Mam! Nie jest to superowy urlop w Niemczech, ani też ciepłe spotkania i nie smaczne prezenty z Białorusi. Najlepszym czasem był dla mnie okres umieranie i śmierć naszej starszej siostry Jadwigi. Pomagałam się nią opiekować. Gdy Siostra była jeszcze zdrowa, ale już na wózku inwalidzkim (miałyśmy swój „słodki październik”. Kto wie o co chodzi – zrozumie aluzję), i gdy przewróciła się i już więcej nie podniosła się sama.

Siostra Jadzia mówiła do mnie: „Zostań ze mną, Asiu. Jestem łakoma na Twoje oczy. Jest w nich głębia i pokój. W nich widzę Boga. Chciałabym zanurzyć się w nich i zostać”. Pewnego dnia powiedziała mi: „Kiedy będę umierać, chcę żebyś była przy mnie. Modlę się o to codziennie, wiesz…”

Kiedy Jadzia ciężko zachorowała, byłam przy niej. Podawałam leki, pomagałam ją przebierać, myć, zmieniać łóżko… Dużo się modliłam przy Siostrze, rozmawiałam z nią, śpiewałam dla niej, mimo że ona już nie reagowała. Krzyczała z bólu. Na okrągło, jak nie spała, a zasypiała rzadko. Krzyczała prawie cały czas, a siostry nie mogły tego znieść, nie chciały się zgłaszać na dyżury do umierającej. Jadzia została prawie sama… Z tego powodu ja cierpiałam strasznie — ile łez wypłakałam wtedy przed Jezusem, tylko On wie.

Byłam pewna, że będę przy mojej Jadzi w czasie Jej śmierci, pragnęłam tego z całego serca. I tak się stało. Ona już cicho bez krzyku umierała, a ja trzymałam ją za rękę i głaskałam po głowie, odmawiając różaniec. W pewnym momencie inne siostry, które krzątały się obok Jej łóżka, gdzieś poszły.

Zostałyśmy same — jak tego pragnęłyśmy. Ostatnią godzinę życia siostry Jadwigi spędziłyśmy razem. Widziałam, że za półgodziny Siostra odejdzie (mam takie wyczucie, czuje, jak człowiek umiera). W modlitwie prosiłam Pana: zobacz, Ojcze, ona jest już u Twoich bram, przyjmij ją do DOMU. Ona przecież tak tego pragnęła — dojść do Domu, rzucić się w Twoje ramiona, Tatusiu.

Jadzia odeszła cicho. Ścisnęła moją dłoń, a wraz z ostatnim oddechem po jej lewym policzku spłynęła łza… Byłam szczęśliwa, bo spełniło się Jej ostatnie życzenie: w umieraniu i śmierci byłyśmy razem. Właśnie takie «razem» jest najważniejsze w życiu.

Jeden komentarz

  • Siostra Salezja Wojdyła

    Piękny wpis. Umieranie jest wpisane w nasze życie. Ja pamiętam pierwszy raz jak byłam przy śmieci – w 2015 roku byłam na wypoczynku w domu rodoznnym i w dniu, w którym miałam odjeżdżać do Krakowa, zmarł mój dziadzio. Miałam z nim dobrą relację, więc jestem wdzięczna Panu Bogu, że tamtego dnia mogłam Mu towarzyszyć w przejściu z życia do Życia 🕊️

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *